Obejrzałem go z nudów wczoraj , usnąć można , mega żałosny film.
Na więcej niż 3/10 nie zasługuje.
ogólnie muszę się zgodzić, bo film nie zachwyca, poza kilkoma obiecującymi scenami to zwykła i niezbyt dobrze zagrana bajka.
Ten film, oprócz historii miłosnej (banalny temat) ukazuje także inne rozterki emocjonalne.
Miejsce jednostki w grupie - Yang i Alby musieli wybierać pomiędzy posłuszeństwem wobec przełożonych a lojalnością wobec nad ambitnych kumpli.
Relacje rodzinne - obaj wymienieni wyżej przeze mnie panowie w głębi duszy kochali swoje rodzeństwo i obawiali się o ich działania, stąd niektóre konflikty.
Poza tym - niebywały klimat, ale to już kwestia gustu, a także według mnie wręcz kultowa scena ucieczki Tony'ego na początku filmu.
Zgadzam się, że film porusza kilka tematów. Co nie zmienia faktu, że wątek miłosny jest zwyczajnie tragiczny. Jest właściwie umowny, ale nie to jest największą bolączką. Rażąco nie pasuje do filmu i sprawia (przynajmniej na mnie) wrażenie wplecionego na siłę. Może nawet w postprodukcji hehehe. Tło i postaci drugoplanowe są bardzo zrobione, ale co się dziwić skoro to uliczna gangsterka wg Ferrary - musiało się udać.
Myślę, że Ferrara miał pomysł film o wojnie o gangów i szukał czegoś czym może to urozmaicić. Wyjątkowo nie trafił, bo sceny z udziałem Romea i Julii - mimo, że nieliczne - rażą sztucznością.